poniedziałek, 26 maja 2014

You don't see what's wrong with this world


Dziwie się, że zastaje go tutaj. Byłam raczej przygotowana na moją mamę bądź tatę, ale nie na niego. Jestem zszokowana i zapominam o łzach które spływały na moje rozgrzane i czerwone policzki. 
Robię wdech i ocieram je. 
-Cześć Justin. -Bełkoczę zmieszana. 
-Dzień Dobry, Alison. -Chłopak obdarza mnie ślicznym uśmiechem. -Jak się czujesz? -Pyta najwyraźniej zdenerwowany, ale i zrelaksowany. Nie umiem nic wyczytać z jego gestów.
-Jest ok, och, może usiądziesz? -Pytam, a Justin potrząsa głową.
-Ach, tak.. -Mówi zmieszany chłopak i kieruje się w moją stronę aby usiąść na krześle. Po tym, jak Justin siada zapada niezręczna cisza. Boże jak ja nienawidzę takich rzeczy, nie dość, że nie wiesz co masz zrobić, to jeszcze boisz się, że jak powiesz coś nie tak wyjdziesz na ostatniego kretyna.

-Więc.. -Justin zaczyna rozmowę. -Słyszałem, że zatrzymujesz się u swojego taty.

-Tak? -Dziwię się. Wszystko jest w porządku, chociaż irytuje mnie fakt, ze dowiaduje się od osób trzecich. Postanawiam zignorować te żrące uczucie, choć to nie lada wyzwanie. Staram się skoncentrować tylko i wyłącznie na Justnie.

 Skupiam całą swoją uwagę na najmniejszych detalach jego ciała. Jedna ręka Justina pokryta jest wzorami które przyciągają wzrok. Zauważam, że również przez koszulkę która opina jego mięśnie prześwituje czarny tusz. Leniwie wodze wzrokiem po jego idealnie pięknej twarzy. Głęboko karmelowe oczy i malutki nos świetnie komponują się z resztą twarzy. Zaś usta chłopaka mają kształt uwodzącego serca, przyłapuje się na myśleniu, o pocałowaniu ich, jednak natychmiast usuwam z głowy tę myśl.
-Ali słuchasz mnie?
-Um, przepraszam, zamyśliłam się. –Czuję piekącą czerwień która wdziera się na moje policzki. –Co mówiłeś?
-Mówiłem, że będziemy się częściej widywać, skoro pracuje u twojego taty. –Śmieję się lekko na te słowa jednak po chwili dociera do mnie, co przed chwilą powiedział Justin.
-Jak to.. pracujesz u mojego taty? –Próbuje ukryć dezorientacje w moim głosie, jednak za bardzo mi to nie wychodzi.
-Ten dom jest ogromny, a wskazuje na to, że twój tata jest tam jedynym mężczyzną. W sumie to dowiedziałem się o tym ostatnio na kolacji. –Chłopak uśmiecha się lekko i kontynuuje.-Więc za proponowałem swoją pomoc, jako iż jest połowa maja, a ja potrzebuje pracy no to tak się złożyło. –Co on pierdoli ? Kolacja? Boże, trochę mnie ominęło.
-Kolacja? –Teraz jestem cholernie zdziwiona. Znowu.
-Ach tak, jestem chłopakiem Lil, więc jej mama postanowiła mnie zaprosić.-Na wspomnienie o swojej dziewczynie, zauważam w oczach chłopaka jakieś dziwne uczucie.
-Więc.. Umawiasz się z Lil? –Pytam, próbując ukryć moją nienawiść do dziewczyny. W sumie to nie mam pojęcia dlaczego jej tak nienawidzę, ale po prostu coś mi mówi, że jest zwykłą, delikatnie mówiąc suką.
-Taak. –Mówi. –Już chyba z miesiąc. A dlaczego?
-Ciekawość. No w sumie, będziesz jedyną osobą z którą dobrze mi się rozmawia.. um u mojego taty , więc staram się dowiedzieć coś o tobie. –Wypowiadam całe zdanie na jednym wdechu, a Justin śmieje się.
 Jego śmiech odbija się echem w całej Sali, a ja czuję jak uspokaja on moje zmieszane myśli. Patrzę w oczy chłopaka i przez chwilę tonę w ich karmelowym odcieniu. Mój mózg myśli tylko i idealności chłopaka siedzącego naprzeciw mnie, jednak ta błoga chwila zostaje gwałtownie przerwana przez ordynatora tego oddziału, na którym leże. A niech go. 
-Dzień dobry panno Dennings. -Odzywa się starszy mężczyzna. Na moje oko jest po piędziesiątce. Ma przyjemny wyraz twarzy, zmarszczki w okół jego oczu oraz ust są wyjątkowo wyraźne, przez co domyślam się, że bardzo dużo uśmiecha się oraz śmieje. Na prawdę uwielbiam starszych ludzi. 
 Gdy byłam mniejsza zawsze kochałam słuchać romantycznych przygód mojej babci, w tedy bardzo zachwycałam się tymi historiami i próbowałam sama wyobrazić sobie taką. Zawsze kończyło się na miłości od pierwszego wejrzenia, a później.. później dorosłam. Och i zapomniałabym wspomnieć, że zostałam brutalnie zgwałcona przez osobę którą kochałam i już nie wierzę w takie tanie gówna jak miłość. Świat jest na to zbyt brutalny oraz przepełniony złymi ludźmi, który pozwolą na to, abyś cierpiał na ich oczach, nie robiąc zupełnie nic. Jednak gdy zaczniesz tą nie uczciwą grę, szybko przegrasz, ponieważ miłość zbytnio cię pochłonie i nie będziesz zauważać najmniejszych detali, które potrzebne są do racjonalnego myślenia. 
-...I myślę, że możesz już wracać do domu. -Kończy starszy mężczyzna, i nadal zapisuje coś na mojej karcie. W ogóle nie słucham co ordynator powiedział do mnie przed chwilą, ale wyłapuje ostatnie słowa.
-Dziękuję, na pra.. -Moja wypowiedź zostaje przerwana w połowie, na co przewracam oczami. Nienawidzę tego tak bardzo. 
-Pod warunkiem, że ktoś będzie miał cię na oku, przez co najmniej tydzień. -Dopowiada.
-Nie ma problemu, ja to zrobię. -Mówi z uśmiechem na ustach Justin. No to teraz jestem zaskoczona, po raz chyba piąty tego dnia. 
-No to w takim razie zbieraj się panienko. Ach i zapomniałbym, do zdjęcia wenflonu zgłoś się za tydzień. -Kiwam głową. -W takim razie do widzenia. -Posyła mi jeden ze swoich staruszkowatych uśmiechów i kieruje się w stronę wyjścia. 
-Na prawdę dziękuje Justin, nie musisz tego robić, jeżeli nie chcesz na prawdę, to bez znaczenia. -Potok słów wydobywa się z moich ust, a chłopak tylko chichocze.
-Nie ma sprawy All. A teraz, nie marudź i idź się przebrać. Mamy sporo drogi do pokonania.
-Tsa, już idę. -Wychodzę z łóżka, kierując się do łazienki. Oczywiście, zabieram ze sobą rzeczy do higieny oraz czyste, nowe i nie szpitalne ubrania. W drodze do tego pomieszczenia zastanawiam się, skąd w ogóle mam te rzeczy, ponieważ pewnie część się spaliła. 
 Gdy jestem już w łazience, zaglądam do środka torby i zauważam malutką, czarną gumkę. Postanawiam zapleść włosy w luźny warkocz, kocham warkocze. Są bardzo luźną fryzurą, ale i elegancką. Gdy kończę warkocz, wyciągam ubrania oraz bieliznę z torby.
 Są to czarne, obcisłe jeansy oraz zwykła, beżowa koszulka z rękawami trzy czwarte. W duchu dziękuję temu kto podarował mi te ubrania, ponieważ jeżeli chodzi o modę to kocham prostotę oraz styl retro, jednak to już swoją drogą.
Ubieram się w błyskawicznym tempie. Patrzę co jeszcze zostało w torbie i widzę mój telefon. Posiadanie telefonu oznacza upragnionego twittera. Dzięki bogu. Zbieram swoje rzeczy i wychodzę.
 Widzę, że Justin spakował cały mój szpitalny dobytek.
-Twój tata już wie, że cię wypisują. -Mówi miękko chłopak. A mama ?
-Możemy już iść ? -Odzywam się. To będzie dosyć długa droga.

***

Nie wiem ile jechaliśmy, ponieważ po pierwszej godzinie  jazdy zapadłam w sen. Justin przed chwilą dał mi do zrozumienia, że zostało jeszcze pół godziny drogi. Na prawdę cieszę się tym, że wysiądę już z samochodu. 
 Z jednej strony jest mi cholernie przykro, że mama nie dała żadnego znaku życia. Po mimo wszystkich przykrości z jej strony, to kocham ją całym swoim sercem. Nie wiem co będzie się tam działo. Po prostu boję się. Boję się tego, że zrobię coś nie tak. Z tego co mi wiadomo, tata nie dawno się przeprowadził do Lily oraz jej mamy Kimberly. Justin opowiadał mi, że Kimberly to bardzo miła kobieta. 
 Bardzo nie wyobrażam sobie mieszkania z Lily pod jednym dachem. W głębi duszy modlę się o to, żeby mieć pokój sama. Tylko i wyłącznie. 
-Już prawie jesteśmy. -Z autostrady wjeżdżamy w boczną uliczkę i jedziemy jakąś wiejską drogą. Widok za oknem zapiera dech w piersiach, górują tutaj lasy oraz polany a w oddali mogę też zobaczyć pojedyncze pagórki czy malutkie góry. 
 Po kilku minutach jazdy widzę dość rozległy dom, zgaduję, że to nasz cel. Jest zbudowany z drewna w bardzo pięknym, starym stylu. Gdy dojeżdżamy bliżej, mogę ujrzeć ogromną wierzbę, a za nią jezioro. Boże zakochałam się w tym miejscu bez odwrotu. 
 Gdy jesteśmy już na podjeździe, widzę wychodzącego tatę z jakąś kobietą w stronę pojazdu. Zgaduję, że to Kimberly. 
-Allison! -Krzyczy mój tata. -Wreszcie. Bardzo się za tobą stęskniłem kochanie. -Tata zamyka mnie w niedźwiedzim uścisku i śmieje się. -A teraz poznaj Kimberly.
Podbródkiem wskazuje na kobietę stojącą u jego boku. Ma bardzo miłą twarz. Jest szczupła i ładna. Spoglądam to na nią to na mojego tatę i widzę w jego oczach uczucie szczęścia oraz miłości. Uśmiecham się w ich stronę. 
-Miło mi jestem Allison. -Mówię i witam się z Kim. 
-Proszę mów mi Kim. -Chichocze. -Chodź. Zaprowadzę cię do twojego pokoju, musisz być zmęczona po podróży. 
 Nic nie mówię tylko przytakuję. Wchodzimy do domu i zbytnio się nie rozglądam. Myślę tylko o tym aby wziąć prysznic. Kierujemy się w stronę drugiego piętra. Widzę chyba z cztery pary drzwi. 
-Ostatnie drzwi na prawo to twój pokój. Czuj się jak u siebie w domu. -Mówi mi i schodzi na dół. 
 Idę szybkim krokiem w stronę pokoju. Staje przed drzwiami i otwieram je dosyć powoli. Moje oczy dokładnie skanują sztalugę, łóżko oraz ciemne barwy. Właśnie to co kocham, pomyśleli dokładnie o wszystkim. 
 Zamykam drzwi na klucz i opadam na łóżko. 
 Po paru sekundach zdaję sobie sprawę, że płaczę. 

4 komentarze:

  1. Nie chciałam pisać pod blogiem a więc zostawię komentarz z informacjami.
    W sumie to chciałabym wam podziękować za to tyle wyświetleń no bo jest ich ponad 800!
    Myślę, że po zwiastunie bardziej spodobała wam się fabuła i bardzo mnie to cieszy!
    Jednakże jest jedna rzecz która bardzo mnie zasmuca bo w ogóle nie dodajecie komentarzy. Do prawdy, jeden rozdział odwiedziło ponad 100 osób a żadna nie dodała komentarza! Trochę mnie to zasmuca ale zignorujmy to:)
    W sumie to możecie mnie obserwować na TT : @luvmyharehx
    I oczywiście bohaterów, których twittery znajdują się po prawej.
    Możecie również dodawać swoje nazyw TT w zakładce informowani, a będę was informowała o rozdziałach :)
    + W zakładce obsada pojawi się wygląd taty All więc wiecie, no cóż życzę wam miłego czytania!
    Kocham was Luvmymileyx!

    OdpowiedzUsuń