sobota, 7 czerwca 2014

I need help


Nigdy nikogo nie obchodziłam. No może oprócz moich rodziców, czyli taty, czy może nawet Bradleya. Poza tym, nigdy nie miałam przyjaciół. Zawsze byłam samotnikiem, który woli spędzać czas z nosem w książkach wyobrażając sobie różne scenariusze. Prócz mojego byłego chłopaka którego miałam w wieku szesnastu lat, na nikim mi na prawdę nie zależało. 
 Myślę, że nie odczuwałam tak tego, ponieważ całkowicie nie przywiązywałam do tego uwagi. Chwilę, które dla innych były utrapieniem, dla mnie były przyjemnością samą w sobie, i myślę, że gdyby nie incydenty które zdarzyły się w tych dwóch tygodniach, nadal byłabym zamkniętą w sobie, dziwną, dziewczyną dla której nie liczy się nic, oprócz książek.
 Czasem myślę, że nie ma nic bardziej przygnębiającego, niż bezradność w sprawach, na których nam bardzo zależy. W moim przypadku jest to sprawa z Justinem. Nie wiem co mam myśleć, ponieważ zachowałam się wobec Lily, bardzo nieprzyjemnie, jednak myślę, że gdyby ona nie potraktowała tak Justina, ja nie potraktowała bym tak jej. 
 Wchodząc po schodach z Justinem za plecami, próbuje przygotować jakąś przemowę, którą powiem chłopakowi. W tej chwili, w mojej głowie nie ma innych myśli prócz tych, w jaki sposób przeproszę Justina za moje zachowanie.  
 Czuję się trochę słabo, lecz staram się zignorować to, że obraz nieco rozmazuje mi się przed oczami. Gdy już docieram do pokoju, siadam na łóżku, a Justin staje na przeciw mnie. 
 Mam wrażenie, że zaraz zemdleje..
-Justin..-Zaczynam bardziej przejętym głosem niż planowałam. -Chciałabym ci tylko powiedzieć, że strasznie mi przykro.. Po prostu nie wiedziałam co mówię, znaczy się wiedziałam ale no, sama nie wiem. Przepraszam cię, jeżeli zniszczyłam twoje kontakty z Lily..
-Allison. -Słyszę głos chłopaka który odbija się echem po pokoju. -Nie przepraszaj mnie.-Dodaje. 
-Dlaczego mam tego nie robić? -Pytam zdezorientowana. 
-Nic złego nie zrobiłaś. -Chłopak robi mały krok w moją stronę zmniejszając odległość po między nami. O cholercia. -Wiesz, będę za nią tęsknił, ponieważ nadal coś do niej czuję. Tak mi się przy najmniej zdaje. 
-Pozwól odejść tym, którzy nie doceniają tego co dla nich robisz, Justin. -Słowa same wypływają z moich ust, a Justin znów zmniejsza odległość po między nami. Boże, dlaczego to robisz?!
-Pozwolę, ale postawię jeden warunek. -Szepcze Justin do mojego ucha, a wzdłuż mojego kręgosłupa przebiegają przyjemne dreszcze. 
-Co masz na myśli?
-Ty zostaniesz przy mnie. -Chłopak wypowiada te słowa z bardzo dużą ostrożnością. 
-Zostanę przy tobie. -Mówię to zdanie tak cicho, że mam wrażenie, iż chłopak go nie usłyszy, jednak się mylę. Na ustach Justina gości przyjemny uśmiech, który jest delikatny i serdeczny. 
 Odległość między nami jest bardzo mała. Po paru chwilach wpatrywania się w oczy chłopaka, jego ręka przenosi się na mój policzek. 
-Jesteś bardzo piękna. -Justin wypowiada te słowa, a uśmiech sam od siebie wkrada się na moją twarz. 
 Chłopak stopniowo przybliża swoje usta do moich. Myślę, że moje serce wyskoczy mi z piersi gdy Justin mnie całuje. 
 Jego pocałunek jest bardzo lekki, w tej chwili, czuję się tak jakbym całowała osobę która jest moją największą miłością, a wiem, że tak nie jest. 
 Bardzo wolno delektuję się tą wspaniała chwilą, chociaż i tak zastanawiam się nad tym, co w tym momencie czuje Justin. Może wyobraża sobie, że jestem jego byłą dziewczyną, i całuje mnie z taką pasją? A może myśli, że jestem.. W sumie to sama nie wiem. Nie chcę sobie zaprzątać tym głowy, teraz..
-Wow. -Tylko udaje mi się wydusić z siebie, gdy kończymy pocałunek. Przez chwilę próbuje przywrócić normalny oddech lecz nie udaje mi się, co mnie trochę irytuje. 
-Taak, wow. -Śmieje się Justin. 
-Um, to ja pójdę pod prysznic a ty możesz się no.. rozgościć. -Mówię zawstydzona. 
-Ach, dziękuję. -I znów słyszę ten niebiański śmiech Justina.

Perspektywa Justina. 

 Dzisiejszy dzień można by powiedzieć, nie należał do najzwyczajniejszych. W mojej głowie panowały myśli, które dotyczyły tylko jednej dziewczyny, a mianowicie była to Allison. 
 Gdy przed kilkoma minutami pocałowałem ją, czułem coś, czego przy Lily nigdy nie doświadczyłem i podoba mi się to. Przy niej czułem się inaczej. Coś w środku mojej głowy, mówiło mi, abym opiekował się tą dziewczyną od początku. Muszę powiedzieć, niesamowite uczucie.
 Z moich rozmyśleń wyrywa mnie huk który dochodzi z łazienki w której jest All. Natychmiastowo zrywam się z łóżka i kieruję się pod drzwi.
-Allison czy wszystko w porządku? -Pytam, jednak nie dostaje odpowiedzi. -Allison, to ja Justin. Możesz otworzyć drzwi?
 Nadal nie otrzymuje odpowiedzi, więc zdenerwowany zaczynam walić w drzwi. Kręcę klamką i walę w drzwi tak długo, dopóki nie otworzą się. 
 Po kilku minutach starań otrzymuję dany efekt i wchodzę do łazienki, a moim oczom ukazuję się bardzo przerażający widok. 
 Dziewczyna siedzi na ziemi, pod ścianą z ręcznikiem przyłożonym do swojego malutkiego noska, z którego cieknie głęboko czerwona krew. 
-Niech ktoś wezwie karetkę! -Drę się na cały dom i podbiegam do dziewczyny.
-Justin.. -Słyszę szept Allison. Od razu biorę ją na swoje ręce i kieruję się w stronę wyjścia, gdzie napotykam przerażone oczy Lily..

Dzień dobry!
 Przepraszam was za opóźnienia związane z rozdziałem ale no cóż nie chcę się rozpisywać więc zapraszam do lektury. 
Kocham was xx 
Czytam = komentuje 



4 komentarze:

  1. Super !!! Czekam na next !!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialne<3
    Cudowny był ten moment z pocałunkiem aż mi motylki w brzuchu latały hah <3

    OdpowiedzUsuń
  3. [SPAM]
    Gadżety dla Fanów!
    www.fan-strefa.blog.pl <------- wejdź, a nie pożałujesz.

    OdpowiedzUsuń