sobota, 14 czerwca 2014

Och..


Birdy - I'll Never Forget You

 Trzy dni. Trzy dni. To właśnie trzy dni Allison jest w śpiączce, a z badań, które jej zrobili nadal nie ma tych pieprzonych wyników. Przez ten cały czas, byłem przy jej boku i mówiłem do niej, z nadzieją, że mnie usłyszy.
 Uczucie które towarzyszyło mi przez ten cały czas było nie do opisania. Bałem się. Byłem przerażony, że ona się nie obudzi. Martwiłem się o nią, nie spałem, chciałem być przy tym jak ona się obudzi, jednak to jeszcze nie nastało.
 Dzisiaj jest dzień czwarty.
 Zmierzam właśnie do sali dziewczyny, byłem zjeść coś, ponieważ głód który mi doskwierał był okropny. Wchodząc do sali, zauważam, że teraz tutaj nikogo nie ma, i ten fakt mnie nie co denerwuje, ale postanawiam go zignorować.
-Cześć maleńka. -Mówię do dziewczyny leżącej na szpitalnym łóżku, która jest pogrążona w śpiączce. -Właśnie byłem coś zjeść, a teraz posiedzę tu z tobą. -Dopowiadam i siadam na krześle które stoi obok łóżka. Właściwie, mogę powiedzieć, że jest to moje krzesło, ponieważ przez te trzy dni to ja na nim najczęściej siedzę, więc myślę, że za dwa dni mogę wyryć tutaj swoje inicjały.
-Chciałbym, żebyś się obudziła. -Mówię po chwili namysłu. -Wiesz, brakuje mi trochę tego, jak wieczorem rozmawialiśmy. Na prawdę to lubię. Lubię śmiać się z twoich wpadek, które są na prawdę śmieszne. Lubię jak mi o tym opowiadasz. -Śmieje się sam do siebie.

Perspektywa Allison


 Dlaczego nie mogę mu odpowiedzieć? Boże, to takie głupie.

-Po prostu chciałem cię poznać. -Mówi, mogę usłyszeć w jego głosie dziwne emocje, których nie umiem opisać. -Chciałem spędzać z tobą czas najzwyczajniej w świecie i być twoim.. przyjacielem. -Gdy Justin wypowiada ostatni wyraz, jego głos się trochę załamuje, jednak chłopak kontynuuje.
-Po prostu wróć do nas okej? Chciałbym jeszcze raz przeżyć te dwa tygodnie z tobą, bez tych gównianych incydentów. A po tych dwóch tygodniach.. Chciałem cię pocałować.
 Chciałeś mnie pocałować, i tak sobie mi o tym mówisz ?
-Znaczy się, chciałem zrobić to na samym początku. Chciałem spróbować jak smakują twoje usta, jednak wiedziałem, że nie mogłem tego zrobić. Wiesz, to byłoby nie odpowiednie. -Justin śmieje się smutno.
 On chciał mnie pocałować. Pocałował mnie. Boże, on jest taki wspaniały. Jest idealny piękny i wszystko. Jest taki słodki. Bardzo żałuję tego, że nie mogę się teraz najnormalniej w świecie obudzić i rzucić mu się na szyję, mówiąc, jak bardzo mi na nim zależy.
 To jest bardzo dziwne, ponieważ nie wiem, dlaczego zaczęło mi na nim zależeć, zwłaszcza, że znamy się przeszło dwa tygodnie, które były okropne, jak i bardzo wspaniałe co najważniejsze dla mnie, i dla niego. Iskra szczęścia rodzi się w mojej piersi, i bardzo podoba mi się to uczucie. Jest takie niesamowite i po prostu.. Nawet nie umiem go opisać słowami. Jest chyba idealne.
-Ale wreszcie cię pocałowałem.-W jego głosie mogę wyczuć ten odważny ton. Zbiera mi się na chichot, ale nie umiem zacząć się śmiać, to głupie. Bardzo. -A ty to odwzajemniłaś i w tedy, byłem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
 Justin nie rób mi tego..
-Ale później, stało się to.. -Mówi. -I tęsknię za tobą, chociaż przeważnie nic nie mówiłaś.
 Słyszę jego śmiech, ale wiem, że jest smutny. Błagam nie rób mi tego. Proszę.. Chcę otworzyć moje oczy, i wychodzi mi to.
 Stopniowo odzyskuje ostrość, chociaż światło jest bardzo jasne, mogę zobaczyć idealne rysy twarzy Justina.
-Hej. -Mówię, a on kciukiem ociera łzę która spływała po jego twarzy. Boże on płakał.
-Hej. -Odzywa się i na jego twarz wkrada się ten piękny uśmiech. -Mam iść po lekarza? -Pyta delikatnie, na co kręcę głową.
-Na razie nie trzeba. -Posyłam mu słaby uśmiech i widzę troskę która gości w jego karmelowych tęczówkach.
-Obudziłaś się. -Mówi.
-Tak. -Potakuje i zaczynam bawić się rogiem od pościeli.
 Czy mam mu powiedzieć, że wszystko słyszałam? W sumie, chciałabym, ale nie wiem jak zacząć.. Nagle czuję jak Justin łapię moją rękę. Jego ręka jest bardzo ciepła i trochę spocona, jednak to tylko mały detal, który zawsze zauważa taka idiotka jak ja.
-Justin ja..
-Allison, posłuchaj..
 Niespodziewanie ja i Justin zaczynamy w tym samym momencie, na co jednocześnie chichoczemy. 
-Ty zacznij. -Mówię do chłopaka z uśmiechem na twarzy. 
-Po prostu cieszę się, że do nas wróciłaś okej? Bardzo się o ciebie martwiłem przez te wszystkie dni, i jeszcze nie znamy wyników. -Chłopak zaczyna się trochę plątać, ale jest to bardzo słodkie. 
 Po wypowiedzeniu tego zdania, Justin delikatnie przysuwa swoje usta do mojego czoła i składa na nim malutki pocałunek. 
-Nie wiem jak ty to robisz, że wystarczy mi chwila rozmowy z tobą, bym była najszczęśliwszą osobą na świecie. -Szepczę sama do siebie, jednak jestem święcie przekonana, że Justin to usłyszał, ponieważ na jego twarzy gości ogromny uśmiech od ucha do ucha. On jest taki perfekcyjny..
-Dzień Dobry Allison. -Odzywa się jakiś głos, który już kiedyś słyszałam. Moja głowa kieruję się w stronę nieznajomej mi osoby, i zauważam doktora którego nie dawno poznałam. Uśmiecham się. 
-Dzień Dobry. -Mówię cicho.
-Widzę, że się obudziłaś. -Uśmiecha się miło i podchodzi do mojego szpitalnego łóżka. 
-Na to wygląda.-Odpowiadam.
-Panie Bieber? -Teraz staruszek zwraca się do Justina. -Jest pan z rodziny? -Pyta.
 Po co mu o wiedzieć? Nie żebym się czepiała, czy coś, jednakże moim zdaniem jest to dziwne. Trochę.
-Tak, jestem kuzynem Alli. -Odzywa się Justin, a ja przypadkowo parskam. Czuję jak moje policzki przybierają kolor szkarłatu, a Justin lekko chichoczę. 
-Dobrze, dobrze. -Mamrocze lekarz. -Czy mógłbym zamienić z panem kilka zdań? -Pyta, a Justin potakuje głową. 
-Zaraz wracam. -Szepcze chłopak do mojego ucha, i podąża za lekarzem do wyjścia. W duchu dziękuje Bogu, za wszystko co do teraz mnie spotkało.

Perspektywa Justina. 

Podążając za lekarzem Allison, w mojej głowie układają się najróżniejsze scenariusze, tego co usłyszę. Może to będzie coś dobrego, i usłyszę, że Alli może już wyjść ze szpitala? A może to będzie coś złego? Na prawdę sam nie mam zielonego pojęcia, czego mogę się spodziewać. 
 Gdy już docieramy do gabinetu staruszka, ruchem ręki wskazuje mi abym usiadł na krześle, co robię. 
-Więc panie Bieber.. -Zaczyna mężczyzna. - Czy pańska kuzynka skarżyła się na częste krwawienie z nosa, czy zmęczenie lub na to, że na jej ciele pojawiają się siniaki? -Pyta. 
-Nie przypominam sobie, żeby mówiła mi takie rzeczy, jednak dość często mogę zauważyć, że jest blada i kręci się jej w głowie. -Odpowiadam. Moje zdenerwowanie przybiera na sile, i moje ręce zaczynają się pocić. 
-Więc mam dla pana dosyć złą wiadomość. -Mówi, a ja na chwilę wstrzymuję oddech. Co to do cholery może być? Cokolwiek to jest, wiem, że Allison na to nie zasługuje. -Allison ma białaczkę..

___________________________________________________________________________

Dzień dobry kochani! 
 Co tam u was? :3 U mnie w porządku, teraz już mam wolne!!!!!!!!! Ale to nie to co chciałam poruszyć :D
Zastanawiałam się nad tym bardzo bardzo długo i wymyśliłam, że rozdziały będą dodawane na okres weekendu, po prostu ten sposób jest dla mnie najwygodniejszy:)
Ale nic zapraszam na mojego TT : @luvmyhazzx 
TAK ZNÓW TAKI KRÓTKI RODZIAŁ I JESTEM ZŁA, ZE NIE UMIEM NAPISAĆ DŁUŻSZEGO ;-;
Kocham was wika xx

4 komentarze:

  1. Super !!! Czekam na next !!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAA O MÓJ BOŻE <3 !!!!!!! Biedna Alli ;( ...... czekam na nexta ! *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej! ;(
    Ona musi być zdrowa no co Ty
    Nie rób nam tego :(((
    Ps.
    http://holidayloveandmore.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń